piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział II

Rose 

  Kiedy się budzę, czuję, że leżę na czyimś ramieniu. Nie bardzo wiem czyim. 
-Albus? - Pytam. 
-Yh. - Słyszę głos. - Nie, to ja. 
-To znaczy kto?
-Ja. Scorpius. 
Podrywam się z miejsca, może zbyt gwałtownie, bo gdy patrzę na Scorpiusa, wydaje się obrażony. Nie chciałam go urazić. Jak ja się tu wogóle znalazłam? Aha, no tak.
- Hmmm.... długo spałam?
-Trochę. Hogwart będzie za jakieś pół godziny. - Mówi. Boże, ale on jest przystojny.
-Okej, to ja... idę się przebrać.
-Ale wrócisz? - Uśmiecha się. Odwzajemniam uśmiech.
-A chcesz, żebym wróciła?
-Jasne. - Mówi i puszcza oczko. Czuję, że robię się czerwona jak burak. Wychodzę z piekącymi policzkami, idę do mojego przedziału.
 Czeka na mnie Albus, Violet i Caroline.
-Gdzie ty byłaś?!
-Musiałam... - Jąkam się. Co tu powiedzieć? - Się przejść.
-Miałaś iść tylko do sklepiku, a nie było cię jakąś godzinę! Porwał cię kto czy co?
Albus prycha.
-Zapewne młody Malfoy.
Violet i Caroline wymieniają spojrzenia.
-Scorpius?  - Pyta Violet.
- Tylko chwilę pogadaliśmy... - Mówię, ale spośród rzeczy, które mogłam powiedzieć, ta była najgorsza.
- Rose! Nie było cię...
-Wiem! - Przerywam jej. - Godzinę! I co z tego? To chyba moja sprawa?
-Dobra, jak chcesz. - Mówi Violet i idzie do przedziału Puchonów. Caroline chyba nie wie, co ze sobą zrobić, akurat ona jest w tym samym domu, co ja. Siedzimy w milczeniu, a kiedy już mam się odezwać, słyszę pukanie w szybę. To Dylan, chłopak Caroline. Też jest z Rawenclawu. Caroline wzdycha z ulgą.
-To może ja...
-Jasne, idź. - Mówię.
Caroline i Dylan ulatniają się, a ja zostaję sama z Albusem. Wydaje się zły. No tak, jeśli całe wakacje spędzam z nim, przytulam się do niego, całuję, to ma prawo być zły. Co nie znaczy, że nie lubię Scorpiusa. Ta sprawa jest naprawdę skomplikowana. Naprawdę lubię Albusa, tyle, że nie wiem, czy z nim jestem, czy nie. On chyba uważa, że tak. Ja nie jestem pewna.
-Albus... - Zaczynam. - Miałam się właśnie przebrać.
Odwraca się bokiem.
-To się przebierz. Nie patrzę. Nigdzie się stąd nie ruszę.
Czuję, że znów się rumienię. Sięgam do kufra nad głową Albusa, ale ten siedzi niewzruszony patrząc w okno. Pfff. Spoko. Ja tam się nie wstydzę. Zasłaniam tylko rolety na drzwiach przedziału. Zdejmuję bluzkę, spodnie, zostaję w bieliźnie. Odwracam się plecami do Ala, wyjmuję z kufra szatę i już mam zacząć ją nakładać, gdy czuję ciepłe ręce na swojej talii. Przechodzi mnie dreszcz.
-Al...
-Wiesz, że jesteś moja, Rose?








Krótki, ale - moim zdaniem - dość fajny rozdział ^^ Mam ostatnio mało czasu, w wakacje będzie lepiej ;) ok? :) Głosujcie, czy wam sie podoba, udostępniajcie bloga ! :) P.S. Kocham was za te 200 wejść! <3 To naprawdę motywuje! :) <3 *-*












1 komentarz:

  1. Fajny, fajny :D Trochę zaskoczyłaś mnie końcówką ale i tak mi się podobało ;3

    OdpowiedzUsuń