niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział III

Rose



   Gdy dojeżdżamy wreszcie do Hogwartu, wszyscy wiedzą o mnie i Albusie. Nie przeszkadza nam to. Albus jest wręcz zadowolony, w kółko mnie całuje i przytula. Problem w tym, że nie będziemy ze sobą spędzać tyle czasu, ile byśmy chcieli. Al jest w Slytherinie, ja w Ravenclawie. Co do Slytherinu... przypominam sobie o Scorpiusie. Przeszywa mnie dziwny, chociaż ciepły dreszcz. Nagle tajemnicze uczucie mija i wszystko wraca do normy: jestem ja, Albus, oraz czekający na nas Hogwart.
  Ten rok szkolny, mój czwarty, zaczyna się dość - jeśli można mówić o szkole dla czarodziei - normalnie.. Do szkoły, jak zawsze, zawożą nas powozy, ciągnące przez niewidzialne Testrale- wyglądają jak szkielety koni, a widzą je tylko ci, którzy widzieli, jak ktoś umiera. Cieszę się, że ich nie widzę. Siadam do powozu razem z Alem, Violet, Caroline, Jamesem, Scarlet - ze Slytherinu (blondynka o niebieskich oczach, a jakże) -  i oczywiście: Scorpiusem. Nie patrzę na niego, wydaje sie obrażony. A kiedy Albus całuje mnie ukradkiem, a on to widzi, nagle energicznie zaczyna rozmawiać ze Scarlet, przysuwając się do niej.
-Hej, wiecie, że w tym roku... - zaczyna mówić James, ale Al mu przerywa.
-Nic nam nie mów! - krzyczy, uśmiechając się do brata. James i Jessika są starsi od nas o rok. - Chcemy sami się dowiedzieć!
Rok temu James wyjawił nam, że na trzecim roku będziemy się uczyć wróżbiarstwa, co zniszczyło całą atmosferę. Naopowiadał nam, że profesor Trelawney - która ma chyba za sto lat - jest starą histeryczką, i że  w kółko przepowiadała jego ojcu, Harry'emu, że zginie. W końcu okazało się, że uczy nas Firenzo, centaur. James był oburzony. Wolimy więc nie wiedzieć, co nas czeka w tym roku.
  Kiedy wreszcie Ceremonia przydziału się zaczyna, a wszyscy są już przydzieleni do Domów, zaczyna się Uczta. Trochę szkoda, że z przyjaciółmi siedzimy osobno: ja jedyna siedzę przy stole Ravenclawu, Albus - Slytherinu, James, Lily i Hugo - Gryffindoru. Czuję się samotna, choć oczywiście mam Caroline. Nagle myślę " Czujesz się samotna? Ty, Rose Weasley?" Odzywa się moje drugie ja. "Tak. Nie widać?"
"Rose, masz mnóstwo przyjaciół, wspaniałego chłopaka! I ty się czujesz samotna?" Fakt. Ganię sama siebie.       Nagle zauważam, że Scorpius na mnie spogląda. Odwracam wzrok.
  Kiedy Uczta się kończy, a wszyscy są już w swoich dormitoriach, ja nie śpię. Siedzę na parapecie i spoglądam na błonia Hogwartu, zakazany las. Otwieram okno, wpuszczam trochę zimnego, rześkiego powietrza. Nagle widzę jak jakaś duża, biała sowa leci w moją stronę. Rozpoznaję ją. To sowa Scorpiusa. Podaje mi list i odlatuje.




Rose, 

To ja, Scorpius. Wiem, że jeszcze nie spisz. Przepraszam, że nie zamieniłem z Tobą ani jednego słowa przed i po Uczcie. Nie będę się tłumaczył. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że chcę z Tobą porozmawiać. Spotkajmy się na skraju Zakazanego Lasu jutro o 19. 
Będę czekał,
Miłych snów,
Scorpius.

















5 komentarzy:

  1. Jak Rose- córka Hermiony i Rona
    może być ze swoim kuzynem
    Albusem -synem Harry'ego i Ginny?
    Ginny i Ron są przecież rodzeństwem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem. Mój blog nie jest w pełni odpowiadający 'rzeczywistości' :)
    Chcę, aby było ciekawiej ;) Może po prostu pominiemy ten fakt? :>
    Zdałam sobie z tego sprawę, kiedy napisałam chyba 2 rozdziały. Nie chciałam ich zmieniać :) Po prostu uznajmy, że nie są kuzynostwem. :) ok? :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Ach ten Malfoy. Taki rozbrajający ;3

    OdpowiedzUsuń